Patrick Dempsey 2x2
Dzisiaj przybliżę wam dwie wody wydane przez Avon, a sygnowane nazwiskiem znanego aktora Patricka Dempseya.
Pierwszy zawodnik to Patrick Dempsey II. Ta woda otrzymała nagrodę FiFi Awards 2010 - Men’s Private Label, podobnie jak wcześniej opisywany już „Always…” również brandowany przez Avon. Tamta woń w pełni zasługiwała w mojej opinii na nagrodę, a jak jest z tą?
Otwarcie jest bardzo mocne, ostre, wyraźne. Już na starcie dostajemy porządną dawkę akordów, które są pikantne i brzmią bardzo orientalnie w takim zestawieniu. Pięknie się to wszystko komponuje i sprawia wrażenie, gęstego żywicznego miksu. Pierwsza nuta zrobiła na mnie duże wrażenie i sprawiła, że z wielkim zaciekawieniem czekałem na to co dalej. A owoż „dalej” pojawiło się bardzo szybko, już po kilkunastu minutach. Przyniosło pogłębienie zapachu, ale zdecydowanie bardziej złagodziło go – w sferze projekcji, a nie konstrukcji. Do nosa dotarło kadzidło i drzewa, znacznie ściemniając woń, pogłębianą zielonymi, przebłyskującymi akcentami. Żałowałem trochę ostrości otwarcia, niemniej gęstość pozostała zadowalająca. A potem dalej brniemy w ten pociągający orient, w którym obok kadzidła w wersji ciemnej - olibanum, dochodzi jeszcze podobnie pachnący gwajak (choć bardziej świeżo). Niestety, trudno się w tym porządnie rozsmakować, gdyż perfuma jest bardzo nietrwała. Całość kompozycji kończy się po ok. 4 godzinach, i jest to ciężki grzech, biorąc pod uwagę to, w jaki sposób woń się rozwija. Potwierdza się tu smutna reguła, że wody sygnowane logo Avon nie są zbyt dobre jakościowo. Wielka szkoda.
Podsumowując – świetny, męski zapach (a gdzie tam uniseks!), ciemny, intrygujący. Również jednak nietrwały i ulotny.
Umysł: szafran, gałka muszkatołowa, mandarynka
Serce: francuski labdanum, zielone drzewo figowca, nuty drzewne
Baza: piżmo, paczula, drzewo gwajakowe, żywica olibanum
Drugie perfumy to Patrick Dempsey „Unscripted II”.
Tutaj jest już zdecydowanie mniej niespodzianek. Otwarcie ładne, lekko świdrujące, żółte w swoim wydźwięku. Ciekawy anyż. Zachęca, ale nie zaskakuje. Serce pojawia się szybko, gdyż podobnie jak i PD2, także ta woń cierpi na nieuleczalną chorobę nietrwałości, która w ostatecznym rozrachunku okazuje się dla niej śmiertelna. Fiołek, lawenda i figa SA dosyć delikatne, i niezbyt mocne. Aczkolwiek ładne. Zejście klasyczne, niestety nie ciągnie woni daleko, gdyż jak wspomniałem, kończy się on w czasie do 4 godzin, może nawet szybciej. Całość sprawia dobre wrażenie, ale dosyć wtórne. Nie intryguje, nie zachwyca, jest świeżo, standardowo, nowocześnie. No i nietrwale i ulotnie.
Podsumowując – z pewnymi oporami, jednak doceniając sam zapach – poleciłbym Patrick Dempsey II, choć musicie mieć świadomość kompromisu, jakim jest nietrwałość woni. Z kolei Unscripted II to taki typowy przeciętniak. A na mierność i pospolitość nie ma miejsca na naszych spragnionych cudowności ciałach, więc odradzam ;)
Umysł: czarny pieprz, anyż, kardamon
Serce: liść fiołka, lawenda, figa
Baza: piżmo cedrowe, wetyweria, paczula
Komentarze
Brak komentarzy