Emporio Night for Him - Armani
Trzeci w serii Emporio – Emporio Night for Him by Giorgio Armani – nadchodzi w czerni. Według anonsu producenta, ten nietuzinkowy, nasycony męski aromat stworzony został dla mężczyzny, pragnącego podkreślić swój talent uwodzicielski, faceta pewnego swojej atrakcyjności, emocjonalnego, który nie wstydzi się demonstrować swoje uczucia. Aromat proponuje nową formę wyrazu atrakcyjności i męskości. Trudno znaleźć kobietę, która potrafiłaby się oprzeć takiej magii. Nuty górne otwierają się świeżą bergamotką i mandarynką, „w sercu” dominują nuty szałwii oraz pikantny kardamon, w nucie bazy zjawiają się zapachy pachouli, akcent drzewny cedru i zmysłowy piżma. Aromat Emporio Night for Him by Giorgio Armani jest doskonały „do ubrania” na wieczorne wyjścia, randki, imprezy. Nie zgubi się w tłumie innych zapachów.
Aromat, uważany za jeden z najlepszych sygnowanych przez Armani, warto jest mieć na połce, albo chociaż przetestować na jeden wieczór. Uważam, że jest podobny (też w nazwie) do YSL – La Nuit de L’Homme, z tym że brzmi jeszcze bardziej wyrafinowanie.
Ciekawą opinię na temat tego zapachu przekazał mi kolega – jemu zestawienie nut aromatycznych Emporio Night kojarzy się z Gwiazdką. Ma flakonik perfum już od lat i używa go wyłącznie w okresie Świąt. To właśnie on ostatnio przypomniał mi o tym zapachu, i wtedy postanowiłem napisać niniejszą recenzję. Dodam, że aromat jest niebywale ciepły, i w zimne dni, nawet bez szczególnej okazji do wielkiego wyjścia, można za jego pomocą po prostu stworzyć w domu ciepłą atmosferę dla dwojga. Dodam, że nie jest przeslodzony, jak wiele aromatów anonsowanych jako „ciepłe”.
Wadą aromatu, na którą osobiście zwróciłem uwagę, jest jego średnia trwałość: po 3 godzianch zaczyna tracić na intensywności, a po 6 już kompletnie go nie czuć. No ale można to też rozważać jako zaletę - dla osób, które lubią często zmieniać zapach, bez „naleciałości” poprzedniego wizerunku.
Zmysłowy aromat posiada też wersję dla Pań – czerwoną. Może warto zaopatrzyć się w nie razem z partnerką?
Komentarze
Brak komentarzy