Dunhill Desire - Prawdziwe pragnienie - odsłona druga
Jakiś czas temu na naszym portalu mieliście okazję przeczytać recenzję opisywanego właśnie zapachu. Była to jednak raczej krótka recenzja, która jedynie przybliżyła czym jest ten perfum, a myślę, że jest na tyle dobry (a raczej bardzo dobry), że warto poświęcić mu znacznie więcej miejsca niż tylko krótką zapowiedź. Po spotkaniu z tą wonią mam na to nieodpartą ochotę i to szczególnie, że był to zakup bez wcześniejszego testerka. Ale było warto!
Pomijając więc wstępy natury estetyczno-literackiej skupmy się na samym zapachu.
A otwiera się bardzo mocno. Potężna dawka owoców, ale nie cytrusów (jest tylko limonka - w cieniu) - słodkich - neroli, jabłko, bergamota. Nie są one jednak „świeże”, są lekko przydymione i bardzo męskie. Wrażenie jest naprawdę wielkie, mimo że spodziewałem się tego czytając recenzje tej wody, to efekt wspaniały. Przejście do nuty serca bardzo dobre, bo płynne, a równocześnie odkrywające coś nowego – paczula, labdanum i róża. Jest głębiej i intensywniej. Róża w tle, robi się niezwykle zmysłowo i... aż chce się wąchać. Mogę zrozumieć kampanie reklamową tej wody, która opiera się na czarno-białych obrazach, ze zmysłowo poszukującą właściciela zapachu - panią. Jak dla mnie bardzo sexy i taki jest też odbiór tych perfum. Nutę podstawy stanowią wanilia, piżmo i drewno teakowe. Ładnie, męsko przenoszą zapach do samego końca. Owoce mocno z tyłu, aromat i subtelne ale wyraźne piżmo i wanilia.
To co warto podkreślić, to fakt, że woń bardzo mocno zapada w pamięć. Nawet na drugi dzień, już bez jego fizycznej obecności, wystarczy wspomnienie, żeby zadziałała pamięć zapachowa i aż zakręciło w nosie.
To mocny, wieczorowy perfum dla mężczyzn (a nie chłopców) na różne okazje, przy czym raczej lżejszego kalibru, czyli impreza, kino, luźne wyjście niż cięższego (teatr, opera). Jest lekko elegancki, ale tylko tak jak musi być każdy mężczyzna, ma w sobie natomiast pewną bezpośredniość, może nie aż tak bezczelną jak ta tryskająca w A*Men-ie, ale równie wyraźną. Świetna kompozycja, która bije na głowę wiele współczesnych konstrukcji i zwraca na siebie uwagę w tłumie, wyróżnia. Bardzo dobra trwałość, ale tak być musi (choć paradoksalnie często nie jest) w przypadku wody wieczorowej, no i świetna cena.
Jeśli tylko myślisz o męskim, seksownym, wieczorowym zapachu i nie masz już nastu lat, to zapomnij o wszystkich Herrerach, Armanich i spróbuj Dunhilla. Zdecydowanie warto.
Komentarze
Brak komentarzy