Versace The Dreamer - Niespełnione marzenie
Po przeczytaniu wielu recenzji tego zapachu na różnych portalach wiedziałem, że muszę go powąchać i poczuć na sobie. Opinie były skrajnie różne – od zachwytów po wyrazy skrajnej negacji. To dobrze wróży, myślałem – perfum nie dla wszystkich, czyli ciekawy. Do tego od włoskiego mistrza, więc i zapewne wyszukanym szczególnie być musi. Recenzja będzie więc subiektywna, tak jak subiektywny jest odbiór tego perfumu. Zobaczymy…
No i zobaczyłem.
Pierwsza nuta to dosyć specyficzne połączenie i raczej niecodzienne: jałowiec, bylica i estragon. Efekt bardzo mocny. Zastanawiałem się tylko czy poza mocą i specyficznością jest w tym coś ładnego? Odpowiedź przyszła wraz z drugą nutą. A przybyły kwiaty i zrobiło się nieprzyjemnie... Po pierwsze słodko, to nieodpowiednie słowo, właściwie powinienem użyć określenia „ulip” – ono zdecydowanie lepiej oddaje to co czujemy. Po drugie bardzo ciężko. Zapach zapada w głowę jak kamień, nie można się od niego uwolnić, nie daje spokoju ani na chwilę. Prym wiodą lilie. Są wszechogarniające. Tak mocnego aromatu (świeżego!) tego kwiatu nie czułem nigdy, nigdzie indziej. Uwierzcie – moc. Ktoś na jakimś portalu napisał, że ma skojarzenie z kaplicą wyłożoną tymi właśnie kwiatami. Być może to odległe wyobrażenie, ale trzeba przyznać, że coś w tym jest. I nie jest to bynajmniej miłe. Dopóki trwa druga nuta, a niestety trwa bardzo długo, woń jest całkowicie nie do przyjęcia – przynajmniej dla mojego nosa. Męczy, dusi, przywołuje trudne myśli.
I po tym wszystkim, wraz z zejściem - kwiaty gdzieś opadają, lilia lekko cichnie, a nuty tytoniu i ambry bardzo ładnie ciągną woń już do końca – bardzo odległego zresztą, bo jest bardzo dobrze pod względem trwałości.
I robi się pięknie…
Dla kogo? Marzyciel? Elegant? Szczerze mówiąc - nie wiem. Trzeba powąchać samemu i albo się spodoba bardzo, albo… Myślę, że warto dać szansę wyrafinowanej kompozycji, której ja jednak nie znalazłem.
I na koniec refleksja. Dlaczego tak długo musimy czekać, aż perfum pokaże nam ciekawsze, przyjemniejsze, bardziej subtelne oblicze? Gdyby odjąć to wszystko co na początku, to naprawdę było by co najmniej dobrze! A tak?
Pozostaje niedosyt i rozczarowanie niespełnionego marzenia.
„Dobrze”, że to był tester.
Nuta główna: jałowiec, bylica i estragon.
Nuta środkowa: lilia, irys i kwiat lnu.
Nuta podstawowa: kwiat tytoniu i ambra
Komentarze
Brak komentarzy