Puma Jamaica
Po świetnej Pumie i jej wersji męskości (opisywany niedawno „Man”) z przyjemnością sięgnąłem po inny zapach tego producenta, a mianowicie Jamaica. Czy ta woda będzie równie zaskakująca jak poprzednia?
Zobaczmy.
Otwarcie jest przede wszystkim bardzo dobrze skonstruowane – słodkie cytrusy równoważy szałwia, tymianek i estragon, dzięki czemu jest trochę słodko, trochę męsko i trochę ciekawie. Zachęcająco, choć przynajmniej w tej nucie tytułowej dżamajki się raczej nie doszukacie. Ale znacznie więcej przynosi jej serce. Jest bardzo ładne, zielone i świeże. W połączeniu z pierwszą nutą tworzy się miła dla nosa woń, która na zejściu wzbogaca się w wanilię, ambrę i drzewo stając się dodatkowo słodka i aromatyczna.
Całość zapachu jest z pewnością przyjemna, z pewnością nieszczególnie oryginalna i z pewnością będzie się podobać większości.
Perfum jest niezbyt trwały, ok. 4h wyczuwalny później się urywa. Cena atrakcyjna, dla młodego chłopaka na lato, to zupełnie trafiony wybór na początek.
Coś jeszcze?
Nie jest to chyba tak udany zapach jak „Man”, ale biorąc pod uwagę, że został niedawno odświeżony w wersji 2 – zmieniła się tylko butelka, woń bez zmian – to można przyjąć, że podoba się na tyle, że warto było to zrobić. Dla niektórych może to być drogowskaz.
Można spróbować.
Nuty:
Umysł: mandarynka, cytryna, szałwia, tymianek, estragon.
Serce: galbanum, jaśmin, bodziszek, róża.
Baza: drewno sandałowe, ambra, wanilia.
Komentarze
Brak komentarzy