Givenchy - nie do odparcia?
Tester z zapachem od Givenchy trafił do mnie wraz setem kilku innych, wśród których znalazł się, bo… się znalazł. Nie było w zasadzie żadnego powodu, dla którego po niego sięgnąłem. Czy to istotna informacja? Do pewnego stopnia, gdyż prawie wszystko po co sięgam jest w jakiś sposób wcześniej określone. Tu nic takiego nie miało miejsca, a to pośrednio wpływa na odbiór – brak oczekiwań, ale do rzeczy.
Very Irresistible to perfuma z 2005r. Nazwa sugeruje aromat, który ma być nieodparty, zapewne dla pań, gdyż to męska woń. Aby aby - jak zapytałby kapitan Żbik?
Otwarcie jest bardzo zielone, są tu tylko dwa składniki mięta i grapefruit, ale dobrze wyważone, gdyż mięta nie wybija się, grejpfrut nie jest z kolei schowany, a co interesujące ten duet tworzy dosyć specyficzny melanż. Wbrew pozorom nie jest ani owocowo ani miętowo, jest… iglaście. Początek przypominał mi odrobinę zielonego Bossa, ale tylko w zarysie, gdyż to co oferuje Givenchy jest o klasę lepsze, nie duszące i świeże.
Przejście w serce przynosi dużą zmianę. Pojawia się aromat kawowo-sezamowy, niezbyt mocny, raczej mleczny z wyraźnie wyczuwalnym sezamem. Ciekawy efekt, gdyż zapach zupełnie się zmienia, choć jego „ładność” jest w tym miejscu dosyć dyskusyjna. Zamknięcie dokłada dwa rodzaje drzewa: cedrowe i rzadko spotykany orzech. Przeciąga ono efekt w postaci jeszcze bardziej mlecznej kawy, mocno rozrzedzonej i trochę miałkiej.
Całość kompozycji zbudowana jest na kontraście – zielone, świeże otwarcie i kawowy melanż od mniej więcej środka do końca. Zamysł ciekawy ale czy trafiony? Mam mieszane odczucia. Chodzi przede wszystkim o to, że ta woda tak naprawdę nie wciąga, nie zachwyca. Woń sama w sobie przyjemna, ale to zdecydowanie za mało. No i zejście jest dosyć nijakie, bez polotu. Sam kontrast również nie jest idealny, gdyż po mocnym otwarciu oczekiwałbym równie mocnego środka, a tu zamiast małej czarnej, mamy kawę z mlekiem (efekt sezamu). Zastanawiająca jest również trwałość. Wyraźnie wyczuwalny aromat przez jakieś 2-3 godziny, po tym czasie przechodzi w trzymający się blisko ciała, żeby po 4-5 być już wyczuwalnym tylko przez nas, prawie szorując nosem po skórze. Mogłoby być lepiej. Dodatkowo perfuma nie jest tania i mam problem z przypisaniem jej do jakiejś grupy docelowej…
Z pewnością jest tu pomysł i dobre wykonanie. Tyle tylko, że po stworzeniu owego dzieła okazuje się, że końcowy efekt jest dosyć przeciętny, przynajmniej dla mnie.
Nuty
Umysł: skórka z grejpfruta, liście mięty.
Podstawa: ziarno sezamu, kawa mokka.
Baza: drewno orzechowe, drewno cedrowe.
Komentarze
Brak komentarzy