A*Men - Czysty Słód?

2010.
10.
05.
„Pure Malt”, to wariacja Thierry Muglera na temat podstawowej wersji najbardziej znanego, męskiego zapachu tej marki – A*Men. To co wyróżnia te perfumy, to sposób w jaki zostały one wytworzone. Otóż leżakowały przez osiem tygodni w dębowych beczkach, w których wcześniej znajdowała się szkocka Whisky gatunku „pure malt” (mieszanka różnych whisky słodowych) - właśnie. Wszystkie te zabiegi miały sprawić, aby aromat był jak najbardziej zbliżony do tego, którym pachnie oryginalny alkohol. W sieci możecie spotkać w zasadzie tylko pozytywne recenzje na temat tego zapachu. Od pochwał aż po zachwyty, wszem i wobec przeczytacie, jakimż to cudem jest ta wersja „standardowego” A*Mena. Ponieważ nie podzielam tych egzaltacji, pozwolę sobie na lekką ekstrawagancję i nie dołączę do grona osób zachwalających „Pure Malt”. Po pierwsze jest to zapach słodki, choć nie w takim stopniu jak jego prekursor. Można tego oczekiwać, biorąc pod uwagę „rodowód”, natomiast należy podkreślić, że jest to inny typ słodyczy niż w oryginale. Podstawowa wersja jest najsłodszym zapachem jaki znam, ale jest to słodycz niezwykle selektywna, wyraźna, nie ma mowy o jakimś ulepku czy zlewaniu się aromatu. „Malt” przynosi typ słodkości, który określiłbym jako „miodowo-likierowy”. Jest znacznie bardziej mętny, gęsty i niewyraźny. Równocześnie jednak mniej intensywny, co warto zauważyć. Zapach ewoluuje delikatniej, w mniej zarysowany sposób, i wymaga wprawnego nosa, aby uchwycić wszystkie niuanse poszczególnych nut, które różnią się od siebie, ale w ramach pewnej kompozycyjnej całości. Motywem przewodnim jest oczywiście owa „szkocka”, która trzeba przyznać, jawi się bardzo interesująco – alkohol bez alkoholu, esencja. Woda rozgrzewa, otula i przenosi w przytulne i ciepłe wnętrze, z kominkiem i płonącym tam ogniem. Tak, to zdecydowanie „grzeczny” zapach, stanowi to wielki kontrast w porównaniu do bezczelności i otwartości oryginału i zupełnie zmienia klimat, jak i przesłanie całości. Podział na klasyczne nuty nie do końca jest tu zachowany. Owszem jest przemiana, ale równocześnie na początku czuć to, co na końcu, plus dodatki wyłaniające się później. Nie bardzo wiem, co producent miał na myśli mówiąc o słodkich owocach w otwarciu? Jeśli tak, to chyba głęboko zanurzonych w likierze. Jest kadzidło, ale bardzo ciche, zupełnie inne niż oryginalne kadzidło wręcz narzucające myśli o pasterce, wigilii… Karmel i nuty mleczne? Jak najbardziej – tworzą aromat miodowy, o którym wspomniałem. Wszystko to sprawia pozytywne wrażenie, ale w moim odbiorze – tylko tyle. Perfuma jest miej trwała od „oryginału”, dosyć długo się utrzymuje na ciele (choć krócej niż wersja pierwotna), ale znacznie bliżej, nie zostawia takiego ogona i blednie znacznie wcześniej. Równocześnie kosztuje dużo. Jakość – w tym wypadku także niewątpliwa – jest w cenie u Muglera, ale zdążył nas już do tego przyzwyczaić. Dla kogo? Ze względu na ułagodzenie, którego producent dokonał w zasadzie dla każdego. Z jednym wszakże zastrzeżeniem – bardzo słodko, więc chyba jednak nie dla każdego – pozorny paradoks. „Pure Malt” to niewątpliwie dobra perfuma, o świetnej jakości z innowacyjną techniką produkcji, ale… nie jestem zachwycony. Osiągnięty efekt nie daje takiej satysfakcji jak w oryginale, zapewne cel został osiągnięty – miała być whisky i jest, ale to za mało samo w sobie, bo aromat mimo, że ładny, to nie piękny. Mam świadomość subiektywności takiej oceny, ale przecież mamy prawo oceniać nasze doznania indywidualnie. O zaletach wody uczciwie wspomniałem, natomiast gdybym miał wybierać pomiędzy „Pure Malt” a jego protoplastą, to w gruncie rzeczy nie było by tu żadnego powodu do namysłu. Mistrz jest tylko jeden. Nuta głowy: słodkie owoce Nuta serca: whisky, karmel, nuty mleczne Nuta bazowa: nuty drzewne, torf, kadzidło

Komentarze

Brak komentarzy

Skomentuj

* Twój e-mail wygeneruje unikalny awatar i uwiarygodni komentarz. Nie będzie on wykorzystany w żaden inny sposób.

o portalu
oPerfumach.pl to internetowy portal poświęcony tematyce perfum. Znajdziesz tutaj informacje o nowych perfumach, recenzje, zdjęcia i komentarze.
partnerzy
euforia
Elegancja jest niemożliwa bez perfum.
To skryte, niezapomniane, ostateczne akcesoria. Gabrielle Coco Chanel
wszystkieCalvin KleinHugo BossChristian DiorYves Saint LaurentDiorGiorgio ArmaniArmaniVersaceChanelBurberryKenzoBvlgariGivenchyLacosteDavidoffBulgariElizabeth ArdenGucciperfumyCacharel
zobacz wszystkie
Carolina HerreraAzzaroDKNYYSLLancomeDolce&GabbanaEscadaRalph LaurenCoco ChanelGuerlainJoopCerrutiPaco RabanneKate MossSalvador DaliMoschinoAntonio BanderasNina RicciDonna KaranDunhillLaura BiagiottiHermesJennifer LopezBritney SpearsCartierperfumy damskieDavid BeckhamIssey MiyakeChloeMexxJean Paul GaultierPumaMont BlancAngel SchlesserzapachyJesus Del PozoFerrariThierry MuglerSalvatore FerragamoJil SanderAdidasperfumy męskieLanvinBoucheronprzechowywanie perfumEstee LauderAvonBijanJacomoTrussardiCubaYves Rochernajdroższe perfumyAgent ProvocateurCliniqueChopardDolce&GabbanaSonia Rykielokiem blogeraNaomi CampbellUngaroDSquared2Christina Aguileranuty zapachowePaul SmithCeline DionEmporio ArmaniJaguarJacques CavalierTom FordskóraGiorgo ArmaniEtienne AignerDiesel FuelLa vie est bellezapachy damskiechemiaLolita LempickaLinn YoungmężczyznaMasaki MatsushimaGabriela Sabatiniwiosnanuty głowy4711testeryVictoria SecretPaloma PicassoErmenegildoRoberto CavalliTom TailorJette JoopMax MarazapachPradaDupontViktor & RolfErnest BeauxJacques PolgeAdolfo DominguezLa Prairiedobór perfumHummerJimmy Choodata ważnościGianfranco FerreprezentflakonyErmenegildo Zegnazapachy męskiebudowa perfumAlexander McqueenOriflamenuty sercaRochasValentinoBaldessariniVera WangBaccaratParis HiltonPaco RabaneRoberto VerinoZEKEParfum d’EmpireBourjois MasculinGeoffrey BeeneFrancois DemachyAntonio PuigLaliqueJean-Paul GuerlainChevignonjak dobieraćTerry De GunzburgCotykobietawalentynkiDieselSalvatoreMarc JacobsLoewe 7oznaczeniaHalle BerryBalenciaga B.nuty głębiJean PatouClive ChristianLagerfeldShiseidoaplikacjaAcqua Di ParmaLa PerlaKylie MinogueAqua Di Gio